Przejdź do treści
Home » WIADOMOŚCI Z UK » Brytyjczycy z Legionu Cudzoziemców. Dlaczego walczą za Ukrainę wiedząc, że po powrocie do kraju grozi im aresztowanie?

Brytyjczycy z Legionu Cudzoziemców. Dlaczego walczą za Ukrainę wiedząc, że po powrocie do kraju grozi im aresztowanie?

02/04/2022 17:12 - AKTUALIZACJA 15/04/2022 16:44

Brytyjczycy w Legionie Cudzoziemców: Kilkadziesiąt tysięcy ochotników z całego świata zgłosiło się do ukraińskiego Legionu Cudzoziemców. Brytyjscy Legioniści opowiadają, dlaczego wstąpili w szeregi Międzynarodowego Legionu Obrony Terytorialnej Ukrainy, pomimo groźby aresztowaniem ze strony ojczyzny.

zdjęcie poglądowe Pixabay

Brytyjczycy w Legionie Cudzoziemców

Odkąd na początku marca prezydent Ukrainy – Wołodymyr Zełenski wezwał do broni ochotników z zagranicy, liczba chętnych na całym świecie rosła z dnia na dzień. Wśród rekrutów Legionu Cudzoziemców pojawili się także Brytyjczycy, którzy wyruszając na linię frontu byli w pełni świadomi grożącego im niebezpieczeństwa.

Po dotarciu na Ukrainę ochotników z całego świata czekało 5-ciotygodniowe szkolenie i teraz zostaja wysłani na linię frontu jako część sił bojowych znanych jako Międzynarodowy Legion Obrony Terytorialnej Ukrainy. Mężczyźni po ukończeniu szkolenia doskonale wiedzą, jakie okropności czekają ich na wojnie.

„Jeśli ktoś mówi, że się nie boi, to kłamie” – mówi James, 22-latek z Salford. „Ale zaszedłem tak daleko i nie zamierzam się teraz cofnąć. Widziałem zbyt wiele smutnych rzeczy, żeby odwrócić się od tych ludzi…”

>>>> Polak wśród brytyjskich ochotników do ukraińskiego Legionu Cudzoziemców

Amerykańscy oficjele mówią o ponownym ataku na stolicę – Kijów, pomimo twierdzeń Kremla, że wycofują się na północ kraju z szacunku dla toczących się rozmów pokojowych.

„Rosjanie mówią, że się wycofują, ale jak alarm w mieście ciągle się włącza – nawet jeśli się teraz się wycofują, to po prostu po to by się przegrupować i zaatakować jeszcze raz.” – mówi jeden z żołnierzy Legionu Cudzoziemców.

Po powrocie do kraju, Brytyjczykom grozi aresztowanie za terroryzm

Obecność Brytyjczyków wśród szeregów Międzynarodowego Legionu Obrony Terytorialnej Ukrainy, nie jest publicznie popierana, ale mimo to prywatnie akceptowana.

Na początku wojny minister spraw zagranicznych Liz Truss zapowiedziała, że „absolutnie” poprze tych, którzy zgłosili się na ochotnika do walki. Niestety, w swoich późniejszych wypowiedział Truss wycofała się z tego stanowiska.

James mówi, że w drodze na Ukrainę został zatrzymany na lotnisku w Manchesterze i poinformowano go, że jeśli będzie walczył, po powrocie zostanie aresztowany za terroryzm. „Nie robię nic nielegalnego” – mówi niezmartwiony legionista.

>>>> Już wkrótce koniec stanu epidemii w Polsce

W Brytyjczykach nie ma nic z zuchwałości, nie ma w nich też żądzy krwi. „Oczywiście, intencją nie jest zabicie kogokolwiek, nikt nigdy nie chce nikogo zabić” – mówi Paul, 27-latek z Greenwich, który w latach 2011-2016 służył w armii brytyjskiej.

James i Paul, uprzejmi i sympatyczni chętnie opowiedzieli o swoich motywacjach, przez które dołączyli do Legionu cudzoziemców. Obaj w dzieciństwie przebywali w placówkach opiekuńczych i twierdzą, że w tragicznej sytuacji Ukrainy dostrzegli coś, co nadałoby im cel życia. James, który nie miał żadnego doświadczenia wojskowego przed wyjazdem na Ukrainę tydzień po inwazji Rosji 24 lutego, mówi, że stracił pracę w magazynie i spędzał czas na ulicy.

„Oni potrzebowali pomocy, a ja w domu nic nie robiłem. Moje życie chyliło się ku upadkowi, więc pomyślałem, że mogę zrobić coś lepszego i pomóc ludziom, którzy tego potrzebują. Nie sądziłem, że zajdę daleko, bo nie miałem doświadczenia, ale poradziłem sobie i oto jestem”.

Po wydaniu wszystkich oszczędności na przeloty, James dotarł do Przemyśla, a stamtąd autostopem do obozu dla uchodźców. Następnie razem z kilkoma ukraińskimi emigrantami wracającymi do walki autem dotarł do Lwowa, gdzie zapisał się do ukraińskiego Legionu. James wierzy, że może zbudować swoje życie na nowo na Ukrainie. „Chcę otrzymać obywatelstwo i dołączyć do ich spadochroniarzy” – mówi.

Paul pomyślał, że jego doświadczenie w brytyjskich siłach zbrojnych może być przydatne. Zrezygnował z pracy jako personel pokładowy w liniach lotniczych easyJet i początkowo przyjechał, aby pomóc organizacji humanitarnej w wydobywaniu ludzi z ognisk konfliktu wokół Kijowa. Teraz, szkoli ukraińskich żołnierzy, którzy, jak sam przyznaje, bywają „wybuchowi”. Przyłączył się do walki. Jest to sprawa, w którą może wierzyć. „Nie lubię tyranów” – mówi.

>>>> Wysoka ulga podatkowa na powrót z emigracji do Polski. Komu dokładnie przysługuje?

Źródło: TheGuardian, PolskiObserwator