Przejdź do treści
Home » WIADOMOŚCI Z UK » Braki kadrowe, niskie morale, choroby i wypalenie zawodowe. Pracownicy londyńskich szpitali twierdzą, że pandemia jeszcze się nie skończyła

Braki kadrowe, niskie morale, choroby i wypalenie zawodowe. Pracownicy londyńskich szpitali twierdzą, że pandemia jeszcze się nie skończyła

Pracownicy brytyjskich szpitali o pandemii: Pielęgniarka pediatryczna i lekarz, którzy odeszli z NHS, oraz lekarz pierwszego kontaktu z południowego Londynu opowiedzieli w rozmowie z MyLondon o nieustannym obciążeniu pracą i presją.

Fot: Canva

Pracownicy brytyjskich szpitali o pandemii: Jeszcze się nie skończyła

Podczas gdy w oczach brytyjskiej opinii publicznej pandemia może być już prawie zakończona, pracownicy NHS opowiadają zupełnie inną historię. Podczas gdy londyńczycy “uczą się żyć z wirusem”, szpitale i przychodnie lekarskie w regionie są pod znacznym obciążeniem – walczą z rosnącą liczbą przyjęć na Covid, brakami kadrowymi i ogromnymi zaległościami w zakresie opieki medycznej.

Wzrost liczby przyjęć może oznaczać jeszcze większą katastrofę dla zmęczonego Covidem personelu – obecnie w trzecim roku pandemii. Braki kadrowe, niskie morale, choroby i wypalenie zawodowe stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa pacjentów – poinformowali pracownicy w rozmowie z MyLondon.

“Przepraszamy za opóźnienie”

College of Paramedics stwierdził niedawno, że przepraszanie pacjentów za długie oczekiwanie na pomoc zaraz po przybyciu personelu ratowniczego na miejsce zdarzenia jest czasem “pierwszą rzeczą, jaką robimy po przekroczeniu drzwi”. Ratownicy medyczni nie są tu jednak jedyni.

W czasie pandemii pracownicy służby zdrowia starali się zapewnić pacjentom najlepszą możliwą opiekę w strasznych warunkach, jednocześnie starając się dbać o własne zdrowie fizyczne i emocjonalne. Jednak jedna z pielęgniarek nazwała swoje zmiany “bezlitosnymi” i powiedziała, że starania, aby w tych warunkach dać z siebie wszystko dla pacjentów, doprowadziły ją w końcu do załamania psychicznego i odejścia z pełnoetatowej pracy w NHS.

Po przepracowaniu całego okresu pandemii Esther Akinpelu, pielęgniarka pediatryczna, odeszła z pracy na pełen etat w szpitalu North Middlesex w październiku ubiegłego roku. Teraz pracuje dla agencji, w której może sama wybierać godziny pracy.

Powiedziała w rozmowie z MyLondon: “Czujesz się absolutnie winna. Ostatniej nocy pracowałam na nocnej zmianie – zazwyczaj praca kończy się około 1 w nocy, ale w tym przypadku po prostu się nie skończyła. Wycierałam łóżko dla następnej osoby i od razu ktoś się na nim znajdował”. Mieliśmy tak wielu pacjentów z pozytywnym wynikiem testu Covid. To się nie kończyło. O drugiej w nocy wciąż mieliśmy ponad 35 pacjentów. Chodzisz i mówisz: “Przepraszam, przepraszam za oczekiwanie”.

>>> Ogromne kary finansowe dla zagranicznych pielęgniarek rezygnujących z pracy w Wielkiej Brytanii

“Jedynym przypadkiem, kiedy można by kogoś przeskoczyć w kolejce, byłby nagły przypadek. W przypadku każdego innego dziecka, jeśli jego stan był na tyle stabilny, że mogło czekać, czekało. Mogli czekać na wizytę nawet sześć godzin, ponieważ zgłoszeń alarmowych wciąż przybywało. Pacjenci podchodzili do Ciebie, błagając: “Kiedy zobaczysz moje dziecko?”. Niektórzy są bardzo źli, ale co można zrobić? Można tylko przeprosić. Widzę wypalenie na twarzach moich kolegów“.

“Naprawdę kocham pielęgniarstwo, pasjonuje mnie pomaganie ludziom. Ale nie wyobrażam sobie, żebym mogła tu zostać. Kiedy patrzysz wstecz na te lata, wydaje ci się, że nie jesteś już tą samą osobą. To tak, jakby powoli, ale nieuchronnie twoje życie wyparowało przed tobą” – dodaje.

Źródło: MyLondon, PolskiObser