Przejdź do treści
Home » WIADOMOŚCI Z UK » Szef Banku Anglii bije na alarm. 'Ta sama sytuacja, co przed kryzysem finansowym w 2008 roku’

Szef Banku Anglii bije na alarm. 'Ta sama sytuacja, co przed kryzysem finansowym w 2008 roku’

22/10/2025 12:14 - AKTUALIZACJA 22/10/2025 12:14

Szef Banku Anglii ostrzega przed nowym kryzysem finansowym. Porównuje sytuację do 2008 roku – Świat finansów znów drży. Wystarczyło kilka niepokojących wydarzeń na amerykańskim rynku, by w Europie zapaliły się czerwone lampki. Bank Anglii ostrzega przed zjawiskami, które do złudzenia przypominają początki kryzysu z 2008 roku – tego, który wstrząsnął światową gospodarką i doprowadził do upadku banków na obu kontynentach. Jak donosi „The Guardian”, słowa prezesa Banku Anglii wywołały niepokój wśród ekonomistów i inwestorów.

Szef Banku Anglii ostrzega przed nowym kryzysem finansowym. Porównuje sytuację do 2008 roku

Szef Banku Anglii ostrzega przed nowym kryzysem finansowym. Porównuje sytuację do 2008 roku

Wystąpienie prezesa Banku Anglii, Andrew Baileya, przed komisją Izby Lordów wywołało falę komentarzy wśród ekonomistów i inwestorów. Jak informuje „The Guardian”, Bailey ostrzegł, że to, co dzieje się obecnie na amerykańskim rynku prywatnego kredytu, przypomina sytuację sprzed globalnego kryzysu finansowego z 2008 roku.

Bailey odniósł się do niedawnego upadku dwóch dużych amerykańskich firm finansowych – First Brands i Tricolor. Obie były silnie zadłużone i działały na rynku tzw. private credit, czyli prywatnych pożyczek udzielanych poza tradycyjnym systemem bankowym. – „Musimy dokładnie zbadać, czy to tylko odosobnione przypadki, czy też sygnał głębszych problemów w sektorze prywatnych finansów” – powiedział Bailey. Dodał, że przypadki te mogą być wczesnym ostrzeżeniem przed szerszym kryzysem.

Niepokojące sygnały z USA. Eksperci widzą „echa 2008 roku”

Szef Banku Anglii przyznał, że nie chce „brzmieć złowieszczo”, ale ostrzegł, że podobne sygnały lekceważono tuż przed kryzysem subprime w USA. Wtedy również mówiono, że problem jest „zbyt mały, by był systemowy” – i, jak podkreślił, „to była błędna ocena”. Gdy w 2007 roku pękła bańka na amerykańskim rynku nieruchomości, fala załamania przeszła przez cały świat. W efekcie upadły banki, gospodarki pogrążyły się w recesji, a rządy musiały ratować instytucje finansowe miliardami dolarów.

Bailey zauważył, że w obecnym systemie kredytowym pojawiają się te same niebezpieczne mechanizmy, które poprzedzały katastrofę sprzed kilkunastu lat. – „Znów widzimy złożone konstrukcje finansowe, dzielenie pożyczek na transze i ich pakowanie w skomplikowane produkty inwestycyjne. Kto przeżył kryzys 2008 roku, temu zapalają się wszystkie czerwone lampki” – podkreślił. Przeczytaj także: Kryzys w Wielkiej Brytanii. Widać go już w sklepach, a ma być jeszcze gorzej Dalsza część artykułu poniżej

Bank Anglii bije na alarm. „Znowu widzimy te same schematy”

Niepokój w Banku Anglii podziela jego zastępczyni, Sarah Breeden, która zapowiedziała przeprowadzenie symulacji kryzysowej (tzw. war game) na rynku prywatnych kredytów. Jej celem będzie sprawdzenie, jak mocno ten sektor jest powiązany z tradycyjnym systemem bankowym. – „Mamy do czynienia z wysokim poziomem zadłużenia, brakiem przejrzystości, złożonością produktów i słabymi standardami udzielania pożyczek – a to właśnie te elementy przyczyniły się do poprzedniego kryzysu” – powiedziała Breeden.

Jak przypomina „The Guardian”, sytuacja na Wall Street również budzi niepokój. Po upadku firm First Brands i Tricolor, szef JP Morgan, Jamie Dimon, porównał wydarzenia do zjawiska „karaluchów” – „Kiedy zobaczysz jednego, wiesz, że gdzieś są następne” – ostrzegł. Przeczytaj także: Brytyjczycy piszą o polskim cudzie gospodarczym. „Polska już prawie tak bogata jak Wielka Brytania”

Ostrzeżenie z MFW

Niepokój podziela również Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który w najnowszym raporcie o stabilności finansowej zwrócił uwagę na rosnące powiązania między rynkiem prywatnego kredytu a tradycyjnymi bankami. Dyrektor zarządzająca MFW, Kristalina Georgieva, przyznała, że to właśnie ten sektor jest dziś „tym, co nie pozwala jej spać w nocy”.