
W pewnej górskiej dolinie Azji zima trwa niemal pół roku. Temperatury spadają tam tak nisko, że metal przykleja się do dłoni, a oddech zamienia się w chmurę lodowego pyłu. Gdy nadchodzi styczeń, miasto pogrąża się w ciszy – nie z powodu śniegu, lecz dlatego, że każdy krok, każde otwarcie drzwi może przynieść spotkanie z powietrzem gęstym jak dym z komina. To jedno z najbardziej niegościnnych miejsc na Ziemi, a jednak mieszka tu ponad połowa mieszkańców całego kraju.

Najzimniejsza stolica świata
Zimą mieszkańcy Ułan Bator, stolicy Mongolii, muszą walczyć nie tylko z mrozem, ale też z czymś znacznie bardziej podstępnym – ze smogiem, który wisi nad miastem niczym chmura zatrutego oddechu. Każdy dzień rozpoczyna się tak samo: w powietrzu czuć węgiel, popiół i plastik, bo dla wielu rodzin to jedyne paliwo, na jakie mogą sobie pozwolić. W prostych piecach, często zrobionych własnoręcznie, spalają wszystko, co może dać choć odrobinę ciepła.
Z dymu tworzy się mgła, która nie znika nawet w południe. Pyły zawieszone osiągają poziomy przekraczające normy Światowej Organizacji Zdrowia kilkudziesięciokrotnie. Oddychanie tym powietrzem przypomina powolne podtruwanie – lekarze porównują to do wypalania kilku paczek papierosów dziennie, nawet jeśli ktoś nigdy nie palił. W najbardziej mroźne dni widoczność spada do kilkudziesięciu metrów, a niebo – zamiast błękitu – przybiera barwę ołowiu.
Przeczytaj też: Europejska stolica, do której nie dolecisz samolotem ani nie dojedziesz pociągiem
Miasto, które pękło od własnego ciężaru
To miejsce pierwotnie zaplanowano dla pół miliona ludzi, lecz dziś mieszka w nim prawie trzy razy tyle. Napływ ludności z obszarów wiejskich, rozpoczęty trzy dekady temu, zupełnie przerósł możliwości miasta. Na przedmieściach wyrastają prowizoryczne osiedla złożone z jurt i baraków, gdzie prąd i kanalizacja są luksusem, a ogrzewanie – kwestią przetrwania. Brak infrastruktury, niewydolny transport i przestarzały system energetyczny zamieniły zimowe miesiące w okres śmiertelnego zagrożenia.
Kiedy bieda spotyka się z bezsilnością
Władze od lat zapowiadają walkę o czyste powietrze, wprowadzając zakazy spalania surowego węgla i promując tańsze brykiety. Problem w tym, że ludzi i tak nie stać nawet na te dotowane alternatywy. Smog nie zna granic – przenika przez ściany szkół, szpitali i domów. Najbardziej cierpią dzieci, dla których zapalenie płuc stało się chorobą powszechną. Lekarze radzą: jeśli możesz, wyjedź.
Przeczytaj też: Za mało śpisz? Twój mózg nie ma czasu “na sprzątanie”. Oto, jak brak snu zwiększa ryzyko Alzheimera
Nadzieja w cieniu dymu
Mieszkańcy coraz częściej wychodzą na ulice, domagając się od rządu realnych działań. Chcą, by nad ich stolicą znów można było zobaczyć czyste niebo, a oddech nie był aktem odwagi. Bo choć Ułan Bator znany jest jako najzimniejsza stolica świata, jego prawdziwym wrogiem nie jest mróz – lecz powietrze, które zabija po cichu. Źródło: The Guardian
