Nakaz utrzymywania dwumetrowej odległości nie zostanie na razie złagodzony, ale zostanie poddany przeglądowi przed następnym etapem znoszenia restrykcji wprowadzonych z powodu koronawirusa – zapowiedział w niedzielę brytyjski premier Boris Johnson.
Od poniedziałku w Anglii otwarte będą mogły być wszystkie sklepy, ale restauracje, puby, bary, fryzjerzy czy salony kosmetyczne nadal pozostaną zamknięte – co najmniej do 4 lipca. Rząd znajduje się pod coraz większą presją, ze strony przedsiębiorców, ale także części własnych posłów, by zmniejszyć obowiązkową dwumetrową odległości do jednego metra, tak jak zrobiły to np. Dania czy Francja. Według nich dwie trzecie pubów pozostanie zamkniętych, jeśli będzie konieczne utrzymywanie dwumetrowej odległości.
„W związku z tym, że liczba osób zakażonych koronawirusem spada do jednego na tysiąc, do jednego na 1600, a może nawet mniej, statystycznie rzecz biorąc, szanse na to, że w odległości dwa metrów, jednego metr lub nawet jednej stopy spotkasz kogoś, kto ma wirusa, spadają. Zatem tworzy się większe pole manewru i będziemy się temu przyglądać i będziemy to stale analizować przechodząc do kolejnego etapu w naszym planie, który będzie 4 lipca” – powiedział Johnson, zapytany o tę sprawę w czasie wizyty w centrum handlowym Westfield Stratford City we wschodnim Londynie.
Podkreślił jednak, że nie będzie „poświęcał ogromnych wysiłków Brytyjczyków” w walce z rozprzestrzenianiem się koronawirusa. „Kraj zebrał się, aby zdusić liczbę zachorowań, i to daje nam możliwość przyjrzenia się teraz tym zasadom” – dodał.
Wcześniej w niedzielę o potencjalnym zmniejszeniu odległości 2 metrów mówił minister finansów Rishi Sunak. „Choć chciałbym, aby została ona zredukowana – z ekonomicznego punktu widzenia wszyscy chcieliby, aby została zredukowana – możemy to zrobić tylko wtedy, gdy będzie to bezpieczne i odpowiedzialne” – powiedział w stacji BBC. Jak dodał, naukowcy jasno stwierdzili, że istnieje „inny stopień ryzyka na różnych poziomach”.
Brytyjski rząd zaleca obecnie, aby ludzie pozostawali w odległości 2 metrów od innych, aby uniknąć rozprzestrzeniania się koronawirusa. To więcej niż zalecany przez Światową Organizację Zdrowia – co najmniej 1 metr. Jednak doradcy naukowi brytyjskiego rządu twierdzą, że odległość 1 metra od siebie niesie ze sobą do 10 razy większe ryzyko niż 2 metrów.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)