Przejdź do treści
Home » WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA » Włochy: Anglik i Australijka żyli z trójką dzieci przez lata w lesie, całkowicie odizolowani od świata

Włochy: Anglik i Australijka żyli z trójką dzieci przez lata w lesie, całkowicie odizolowani od świata

24/11/2025 20:56 - AKTUALIZACJA 24/11/2025 21:05

Rodzina żyjąca w lesie we Włoszech: Anglik i Australijka wychowywali trójkę dzieci w całkowitej izolacji – Angielsko-australijska rodzina mieszkająca na odludziu w okolicach Palmoli w Abruzji trafiła na pierwsze strony włoskich mediów po tym, jak służby zdecydowały o odebraniu im trójki dzieci. O sprawie zrobiło się głośno, a interweniować ma nawet rząd w Rzymie. Cała historia zaczęła się jednak zupełnie inaczej — od nagłego zatrucia grzybami. Rodzice i dzieci trafili do szpitala, a w trakcie udzielania im pomocy wyszło na jaw, że mieszkają od lat w lesie, z dala od cywilizacji, w domu opisanym przez media jako „rozpadający się”, bez dostępu do prądu i bieżącej wody.

Rodzina żyjąca w lesie we Włoszech: Anglik i Australijka wychowywali trójkę dzieci w całkowitej izolacji

Rodzice — Nathan i Catherine Trevallion — pochodzący z Wielkiej Brytanii i Australii, od dawna żyli w sposób całkowicie alternatywny. Podróżowali po świecie, pracowali w różnych branżach, a w końcu zdecydowali się zaszyć na odludziu i wychowywać dzieci w pełnym kontakcie z naturą. Ich zdaniem, takie życie miało pozwolić najmłodszym dorastać w spokoju, uczyć się samodzielności i codziennego obcowania z przyrodą. Z czasem na stałe osiedlili się w małym, trudno dostępnym domu w lesie pod Palmoli we Włoszech — z dala od sąsiadów, szkół i lekarzy, bez sieci elektrycznej i bieżącej wody.

Interwencja służb po zatruciu grzybami

Wszystko zmienił listopadowy dzień, gdy rodzina trafiła do szpitala z objawami ostrego zatrucia grzybami. Jak relacjonowały włoskie media, lekarze szybko powiadomili służby społeczne, gdy zauważyli, w jakich warunkach żyją dzieci. Dopiero wtedy ustalono, że najmłodsi nigdy nie chodzili do szkoły, nie byli pod opieką pediatry, a ich dom nie spełniał żadnych standardów bezpieczeństwa.

Jk informuje Rai News zgodnie z ustaleniami śledczych, dzieci mieszkały w należącym do rodziny budynku, który od lat nie był remontowany i groził zawaleniem. Nie było w nim ogrzewania, kanalizacji ani prądu. Rodzina korzystała z wody deszczowej, gotowała na prowizorycznym palenisku i żyła z dala od jakichkolwiek instytucji.

Decyzja sądu i odebranie dzieci rodzicom

Po analizie sytuacji sąd dla nieletnich w L’Aquili zdecydował o natychmiastowym umieszczeniu dzieci w ośrodku opiekuńczym w Vasto. Matka może przebywać z nimi w placówce, natomiast kontakt ojca z rodziną ograniczono do krótkich, kontrolowanych spotkań.
W uzasadnieniu decyzji sąd podkreślił, że dzieci nie realizowały obowiązku szkolnego, były narażone na poważne zagrożenia dla zdrowia i bezpieczeństwa, a ich życie w całkowitej izolacji od społeczeństwa dodatkowo pogłębiało ryzyko zaniedbań. Zwrócono też uwagę na brak podstawowych warunków sanitarnych oraz możliwość powtórzenia niebezpiecznych sytuacji, takich jak niedawne zatrucie grzybami, które mogło zakończyć się tragicznie.

Kontrowersje wokół sprawy odebrania praw rodzicielskich

Nathan Trevallion publicznie skomentował decyzję sądu, mówiąc, że jest „zdruzgotany”. W rozmowie z mediami podkreślił, że życie w lesie było świadomym wyborem całej rodziny, a dzieci — jego zdaniem — były szczęśliwe i rozwijały się dobrze. Twierdzi również, że ich edukacja odbywała się w domu i opierała na praktycznych umiejętnościach i codziennej nauce poprzez doświadczenie.
Przeczytaj także: Zlekceważył zakaz i zapłaci 14 tysięcy euro. Brytyjski turysta ściągnął na siebie kłopoty we włoskich Dolomitach

Debata społeczna i reakcja rządu

Sprawa błyskawicznie wywołała ogólnokrajową debatę. W mediach i na portalach społecznościowych zderzyły się dwa podejścia:

  • „Rodzice mają prawo do alternatywnego stylu życia” — argumentują jedni, podkreślając, że rodzina nikomu nie zagrażała i nie żyła na koszt państwa.
  • „Dzieci mają prawo do edukacji i bezpieczeństwa” — odpowiadają drudzy, zaznaczając, że wolność rodziców nie może narażać najmłodszych.

Do sprawy odniosła się także premier Włoch Giorgia Meloni. Zgodnie z informacjami włoskich mediów, rząd rozważa wysłanie inspektorów, którzy mają ocenić procedury zastosowane wobec rodziny oraz stan faktyczny ich życia w lesie.
Minister sprawiedliwości Carlo Nordio zapowiedział, że państwo powinno reagować tam, gdzie istnieje ryzyko zaniedbań, ale trzeba zrobić to w sposób proporcjonalny i przejrzysty. Temat trafił również pod obrady komisji parlamentarnych zajmujących się prawami dziecka.

Co dalej?

Rodzina oczekuje teraz na kolejną decyzję sądu i opinię psychologów oraz pracowników socjalnych. Ewentualny powrót dzieci pod opiekę rodziców będzie możliwy tylko wtedy, gdy warunki zostaną uznane za bezpieczne i zgodne z włoskim prawem. Służby mają również ocenić, czy rodzina może przeprowadzić się do innego, nadającego się do zamieszkania miejsca i zapewnić dzieciom edukację zgodnie ze standardami.