Przejdź do treści
Home » WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA » „Widziałem wszystko”. Przyczyną wypadku, w którym zginął Dioga Jota nie była prędkość

„Widziałem wszystko”. Przyczyną wypadku, w którym zginął Dioga Jota nie była prędkość

11/07/2025 10:23 - AKTUALIZACJA 11/07/2025 10:23

Wypadek Diogo Joty: to nie prędkość była przyczyną. Świadkowie zabierają głos – Śmiertelny wypadek, w którym zginęli piłkarz Diogo Jota i jego brat André Silva, mógł nie być spowodowany nadmierną prędkością, jak początkowo sugerowała hiszpańska Guardia Civil. Nowe światło na sprawę rzucają dwaj świadkowie, którzy znajdowali się na autostradzie A-52 w pobliżu Palacios de Sanabria, gdzie doszło do tragedii. Ich stanowcze relacje podważają oficjalną wersję wydarzeń – zarówno przyczyny wypadku, jak i zachowanie dwóch braci jadących Lamborghini Huracán, które stanęło w płomieniach.

Wypadek Diogo Joty: zeznania świadków

– Tak, wszystko nagrywałem. Zatrzymałem się, wziąłem gaśnicę i próbowałem pomóc, ale nic nie dało się zrobić – opowiedział świadek, Azevedo. Odniósł się również do zarzutów, które pojawiły się w mediach społecznościowych, jakoby zamiast pomagać, tylko filmował zdarzenie: – Mam czyste sumienie, widziałem wszystko wyraźnie. Samochód nie jechał szybko – minęli mnie spokojnie, bez nadmiernej prędkości. Pokonuję tę trasę codziennie, wiem, jak wygląda – podkreślił.

Relację Azevedo potwierdził drugi kierowca ciężarówki, José Aleixo Duarte, który również był świadkiem wypadku. Jak podał portugalski dziennik Correio da Manhã, Duarte próbował ugasić pożar samochodu, jednak nie zdołał otworzyć drzwi. – Było już za późno. Samochód był cały w płomieniach – relacjonował. On również zaznaczył, że wynajęte przez braci Lamborghini nie poruszało się z dużą prędkością, lecz jechało spokojnie po ciemnej i wyboistej drodze.

Wstępny raport Guardia Civil wskazywał, że tragedia była wynikiem śmiertelnej kombinacji nadmiernej prędkości i nagłego pęknięcia opony. Jednak wersja ta zaczyna budzić wątpliwości w świetle zeznań dwóch kierowców ciężarówek, którzy mówią o ostrożnej jeździe i wyjątkowo niebezpiecznym odcinku drogi – słabo oświetlonym, z licznymi dziurami.
Nie po raz pierwszy fragment autostrady A-52 określany jest mianem „przeklętego” – w ostatnich latach doszło tam do dziesiątek wypadków, często spowodowanych zaniedbaniami w utrzymaniu nawierzchni.
Przeczytaj także: „Tuż przed wyjazdem…” Śmierć Diogo Joty. Okrutny żart losu
Czytaj dalej poniżej

Pozostaje pytanie, czy w świetle tych relacji władze zdecydują się ponownie zbadać sprawę, czy też potwierdzą wcześniejsze ustalenia. Pewne jest jedno: rodziny Diogo Joty i André Silvy nie godzą się na pochopne wyjaśnienia. Teraz mają wsparcie dwóch świadków, którzy zgodnie twierdzą: „Nie jechali szybko. Widzieliśmy wszystko.”
Dochodzenie w sprawie ustalenia przyczyn wypadku trwa.