
Brytyjski sąd podtrzymał wyrok dla Polki, która śmiertelnie raniła napastnika – Martyna O. miała zaledwie 18 lat, kiedy trafiła do brytyjskiego więzienia z wyrokiem za zabójstwo. Polka mieszkająca w Wielkiej Brytanii, dźgnęła nożem 23-letniego Filipa J. w chwili, gdy – jak twierdziła – mężczyzna usiłował ją zgwałcić. Po latach walki o złagodzenie wyroku, sąd apelacyjny odrzucił jej wniosek, uznając, że kara 17 lat więzienia nie była zbyt surowa. Sprawa wywołała w kraju debatę o prawach kobiet i granicach obrony koniecznej.

Brytyjski sąd podtrzymał wyrok dla Polki, która śmiertelnie raniła napastnika
Do tragicznego zdarzenia doszło w 2018 roku na parkingu w Peterborough. Martyna O., mając przy sobie nóż – jak twierdziła, dla własnej ochrony – zadała śmiertelny cios Filipowi J., który miał ją zaatakować seksualnie. Podczas procesu w 2019 roku sąd uznał, że mężczyzna „niewątpliwie molestował ją seksualnie i był wobec niej agresywny tuż przed śmiercią”, jednak mimo to sąd nie uznał działania Martyny O. za obronę konieczną. Sędzia podkreślił, że fakt, iż kobieta zabrała nóż ze sobą na miejsce zdarzenia, wykluczał uzasadnioną samoobronę.
Kara 17 lat nie została złagodzona
W maju 2025 roku brytyjski sąd apelacyjny odrzucił wniosek o skrócenie wyroku. Obrońcy kobiety argumentowali, że minimalny okres odbycia kary powinien wynosić 12–13 lat, a nie 17. Ich zdaniem sąd nie uwzględnił w wystarczającym stopniu okoliczności łagodzących, w tym młodego wieku oskarżonej i jej wcześniejszych traum.
Jednak – jak podaje The Guardian – sędzia Stuart-Smith w uzasadnieniu stwierdził: „To surowa kara dla młodej osoby z takimi cechami jak skazana, ale było to poważne przestępstwo. Nie jesteśmy przekonani, że wyrok był rażąco wygórowany.” Przeczytaj także: Wielka Brytania: 20 000 GBP nagrody za informacje w sprawie zabójstwa Polki Czytaj dalej poniżej
Smutna biografia młodej Polki
W trakcie procesu ujawniono, że Martyna O. cierpiała na zespół stresu pourazowego (PTSD) po tym, jak w 2015 roku – mając zaledwie 14 lat – została zgwałcona. Sprawca nigdy nie został osądzony. Co więcej, podczas procesu Martyny, sąd przyjął wersję prokuratury, że stosunek był dobrowolny, opierając się m.in. na wiadomościach z Facebooka. Jak zauważa The Guardian, decyzja ta wywołała kontrowersje i zarzuty o powielanie szkodliwych mitów na temat gwałtu. Organizacja Justice for Women określiła Martynę O. jako „podwójną ofiarę mizoginistycznego systemu sprawiedliwości”. Przeczytaj także: Przeczytaj także: Tragedia na torze motocrossowym w Wielkiej Brytanii: Nie żyje 43-letni Wojtek Rozmus
Sąd apelacyjny, odrzucając wniosek o złagodzenie kary, w uzasadnieniu wyroku zaznaczył, że kobieta przeżyła wiele traum: przeprowadzka z Polski do Wielkiej Brytanii w wieku 12 lat, przemoc seksualna, depresja poporodowa po narodzinach dziecka oraz trudności w adaptacji do życia w nowym kraju.
Choć sąd uznał, że te czynniki częściowo wpłynęły na jej zachowanie, nie były wystarczające, by uznać ograniczoną odpowiedzialność karną. Wyrok został obniżony z punktu wyjściowego 25 lat do 17 lat ze względu na „znaczące czynniki łagodzące”.
Przegrana apelacja nie kończy kontrowersji
Według dziennika The Guardian, sprawa Martyny O. pozostaje symbolem szerszego problemu: jak system sądownictwa traktuje kobiety, które działają w odpowiedzi na przemoc seksualną. W opinii wielu ekspertów prawnych, wyrok stawia pytania o to, czy w brytyjskim systemie prawnym kobiety mają rzeczywistą możliwość skutecznej obrony, gdy padają ofiarą przemocy.